Czarna, nie czarna seria 😎

21 kwietnia, 2022 0 Comments

Od kilku tygodni myślałam o tym, żeby naprawić zamek w drzwiach wejściowych. Myślałam, myślałam, nawet zapytałam kogoś o fachowca od zamków. I nie zdążyłam.

Zamek się po prostu rozsypał. Ot tak, ze starości. Wyszłam z domu i już nie mogłam się do niego dostać.

Pierwsza reakcja: płacz z myślą „Co ja teraz zrobię?”

Komórki nie mam, nie mogę poszukać jakiegoś pogotowia zamkowego. Nie mam jak dać znać do pracy, że ewentualnie nie przyjdę. Rozpacz.

Hałasem na klatce zainteresowała się na szczęście wścibska sąsiadka. Zadzwoniłam z jej telefonu do pana „od zamków”. Pan obiecał, że przyjedzie jutro, bo jest za granicą. Dobra wścibska sąsiadka zmotywowała mnie, żeby iść do biura administracji i poprosić o pomoc.

Poszłam z ociąganiem, ponieważ trochę mam napięte relacje z pracownikami administracji. Nie miałam innego wyjścia, bo sąsiad „złota rączka”, który mi zawsze pomagał, już jest w podeszłym roku i mimo szczerych chęci, nie daje rady.

W administracji panów z działu technicznego nie było. Pomogła mi sekretarka. Ona wyszukiwała w Internecie telefony do „panów od zamków”, ja dzwoniłam.

Pomoc obiecał mi dopiero trzeci z kolei. Tylko nakazał, żebym miała jakieś pismo potwierdzające, że jestem lokatorką tego mieszkania. Bo oczywiście nie miałam żadnego dokumentu przy sobie. A zresztą w dowodzie już nie ma adresu zamieszkania.

Pani administratorka zaczęła się zastanawiać co mi dać, jak sformułować pismo i po naradzie z panią kierownik skserowała mi jakiś dokument.

Pani sekretarka przytomnie wydrukowała mi kartkę z nazwą i numerem telefonu do firmy, której właściciel jechał do mnie. Nawet dobry czas miał, przyjechał z Radzymina w ciągu 40 minut.

Dlaczego w tytule o czarnej serii? To już w kolejnym wpisie wyjaśnię 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *